Często zapominamy, że obecnie, w świecie oplecionym setkami kilometrów światłowodów, mierzonym bez ustanku przez satelity, nadal są miejsca wydarte ludziom przez naturę. Miejsca, które niegdyś tętniły życiem, a dziś próżno szukać na mapie ich śladu. Niektóre z nich są bliżej niż nam się wydaje… Zaczynamy więc przeprawę przez Poligon Biedrusko.
Folwark
Już po przejściu paru kilometrów polnymi drogami trafić możemy na pierwsze ciekawe miejsce – Glinno. Dawne włości, jak o nim mawiają, ojca teatru polskiego – Wojciecha Bogusławskiego. Na podstawie sporządzonego w 1925 WIGowskiego opracowania niemieckich messtischblatt’ów z 1916 możemy stwierdzić, że była to niewielka wieś, a może tylko folwark, położona na skrzyżowaniu dróg z Poznania do Łagiewnik i Chojnicy. Wieś została włączona przez Niemców w obszar poligonu w 1940 roku a dwór zburzono w 1947. Obecnie o historii tego miejsca świadczy jedynie pamiątkowy nagrobek Bogusławskiego i alejka drzew wiodąca zapewne do dworu, w czasach jego świetności.

Grodziszcze
Podążając z Glinna na wschód, w kierunku Jeziora Glinowieckiego, dotrzemy do pozostałości wczesnośredniowiecznego grodu, które Władysław Kowalenko w 1938 roku opisywał tak:
W lesie państwowym, 500 m na wsch. od wsi, o 200 m na zach. od jez. Glinieńskiego, na wysokim piaszczystym cyplu wzgórza, przy błotnistej łące zachowało się grodzisko, oddzielone od wzgórza rowem. Na szczycie cypla znaczny wał pierścieniowaty tworzy właściwe grodzisko ze stromymi i wysokimi zboczami na zewnątrz. Śr. dolna 40×30 m, wys. zboczy 8-9 m, śr. kotliny 15 m, zagłębienie kotliny 1-1,5 m.

Niezwykle ciekawe miejsce. W zamierzchłych czasach grodzisko służyło prawdopodobnie celom obrzędowym. Wszystko, co zostało z tej plemiennej warowni to znaczne wyniesienie ponad poziom terenu z niecką po środku. Niestety pomimo, iż grodzisko wpisane jest na listę zabytków, nieustannie podlega degradacji – rozjeżdżane jest przez quady. W kilku miejscach odsłonięte zostały spod warstwy gleby kamienie, które niegdyś zamknięte w drewnianych skrzyniach, stanowić mogły mur tego grodu.


Zapomniany cmentarz
Niezwykle cenne, jeśli chodzi o analizę dawnej siatki osadniczej, opracowania Wojskowego Instytutu Geograficznego sugerują istnienie w czasie I WŚ, oddalonego od osiedli ludzkich, niemal schowanego w lesie cmentarza (ślady wcześniejszego osadnictwa, czy nekropolia dla wyrzuconych za nawias?). Poświęcając nieco więcej czasu i uwagi na przeczesanie obecnego lasu natknąć się można na prostokątną strukturę wystającą z poszycia leśnego – ślady muru miejsca spoczynku dawnych mieszkańców tego terenu?
Opole
7 lipca 1136 roku. W Pizie Innocenty II wystawia bullę, która wymienia posiadłości biskupa gnieźnieńskiego, a wśród nich opole wchodzące w skład prowincji Żnin. Opole to nic innego, jak powstała jeszcze w okresie plemiennym wspólnota terytorialno-rodowa, obejmująca zazwyczaj obszar od 100-250 km² (kilku do kilkunastu wsi). Władzę w tej społeczności, skupionej wokół pól stanowiących podstawę jej bytu, w zgodzie z prawem zwyczajowym sprawowała starszyzna plemienna. Tylko w jaki sposób łączy się to z naszą wyprawą?
Jest rok 2014, okolice wsi Chojnica. W której to, jako głównym ośrodku opola, prawdopodobnie już w X-XI wieku stał kościół p.w. Jana Chrzciciela, którego istnienie jest potwierdzone przez kroniki przed 1374 rokiem. W 1531 roku dziedzic wsi Jan Przecławski rozpoczął budowę kościoła p.w. Ścięcia św. Jana Chrzciciela. Najstarsze księgi kościelne, zdeponowane w archiwum archidiecezjalnym, pochodzą z 1541 roku. W latach późniejszych dobudowano kaplicę z kryptą.





W wydawanym w latach 1880 – 1902 przez Filipa Sulimierskiego, Bronisława Chlebowskiego i Władysława Walewskiego “Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” Chojnice przedstawiane są następująco:
wioś, pow. poznański, 6 domostw, 70 mieszkańców, wszyscy katolicy, 28 analfabetów, Kościół parafialny dekanatu obornickiego istniał już na początku XVI wieku; w tymże wieku Jędrzej Przecławski, dziekan katedralny poznański, dziedzic Chojnicy, wystawił kościół murowany. Zachowano w nim dotąd trzy nagrobki, dwa z napisami łacińskimi, jeden z napisem polskim na cześć 1) Janusza Przecławskiego 2) Piotra Przecławskiego i 3) Joanny z Sadów Przecławskiej, wszystkie z wieku XVI. Przed Przecławskimi Morawscy, herbu Nałęcz, posiadali Chojnicę, po nich Manieccy. W naszym wieku należała do Bilińskich; Kasztelan Biliński sprzedał ją rodzinie niemieckiej Treskow.

W obszar poligonu wieś wcielona została w 1945 roku. Po dawnych zabudowaniach obecnie próżno szukać śladów. Jedynym światkiem historii tego miejsca jest cmentarz parafialny oraz urokliwe ruiny kościoła z dzwonnicą, które wielu zna zapewne z filmu “Ogniem i mieczem”, kiedy to Skrzetuski ratuje Chmielnickiego przed śmiercią.
Blacha falista dobra na wszystko
Przemierzając poligon stosunkowo często możemy natknąć się na zagubione w lesie, sztuczne kopce ziemne. Wojsko pruskie, na potrzeby którego poligon powstał, wykorzystywało te fortyfikacje, wzmocnione blachą falistą, do obserwacji ćwiczeń artyleryjskich. Zdaje się z resztą, że korzystali z nich jeszcze hitlerowcy.

Pruska robota
Podczas wędrówki las odkrywa przed nami kolejne tajemnice – zbudowane przez pruskich inżynierów ceglane wieże obserwacyjne. Podobnie, jak schrony z blachy falistej (tak, wiem jak to brzmi), służyły one do obserwacji strzelań artyleryjskich. Pomimo upływu lat i braku zainteresowania ze strony odpowiednich instytucji budowle całkiem nieźle się trzymają jak na swoją 100 letnią historię.




Zapomniana osada
Gdzieś w lesie leżą porzucone dawno ziemie. Historię osadnictwa na tym terenie potwierdzają XIII wieczne źródła historyczne, donoszące o konsekracji kościoła parafialnego ufundowanego przez księcia Władysława Odonica w 1236 roku. Czasy świetności osady przypadają na XIV wiek (zdaje się, że na wyprawę grunwaldzką Radzim – bo o nim mowa wystawił 10 wojów). Od XVI wieku wieś wyludnia się. Kres osadnictwa na tym terenie wyznacza rozbiórka leśniczówki pod koniec XIX wieku.


